Kolejny zbiór opowiadań z serii noir Claroscuro. Tym razem Tel Awiw, który co prawda odwiedziłam tylko raz, ale mam do niego szczególny sentyment. Dodatkowo skusiło mnie, że redaktorem zbioru (i, przyznaję bez bicia, jedynym autorem, którego tu znam) jest Etgar Keret.
Być może mój problem polega na tym, że zaczęłam przygodę z
serią od rewelacyjnej „Moskwy Noir” i moje oczekiwania są naprawdę wysokie. „Singapur”
i „Hongkong” trochę mnie rozczarowały, chociaż nie są to złe zbiory. W
porównaniu z nimi, „Tel Awiw” jest dużo bardziej zróżnicowany – mamy tu zarówno
historie typowo kryminalne, jak i z klimatem bardziej weird, czy wręcz trochę
fantastycznym.
Zdecydowanie najlepsze jest moim zdaniem opowiadanie „Usuń
historię przeglądania” Gona Ben Ariego (mam nadzieję, że dobrze odmieniam).
Trudno opisać fabułę, żeby nic nie zdradzić, każdym razie jest wciągające,
niepokojące i pozostawia niedosyt w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie zawodzi
także Etgar Keret. Drugi redaktor zbioru – Asaf Gawron – napisał chyba
najbliższą gatunkowi noir historię kryminalną, która co prawda nie zapada w
pamięć aż tak bardzo, jak dwa wymienione, ale sprawnie poprowadzona fabuła wciąga.
Jeśli chodzi o klimat, bardzo podobały mi się teksty Silje Bekeng i Aleksa
Epsztajna, jednak tutaj niedosyt jest bardziej wadą, niż zaletą. Podobnie „Tel
Kabir” Szimona Adafa, chociaż muszę przyznać, że średnio rozumiem, o co tu
chodzi.
Największy zarzut, jaki mam wobec tego zbioru jest podobny,
jak w przypadku „Singapuru” i „Hongkongu” – za mało lokalnego kolorytu. W
Singapurze akurat nie byłam, natomiast Hongkong i Tel Awiw bardzo lubię, a tutaj
odczułam ten drugi najbardziej w opisach Bulwaru Rothschilda w „Grzecznych
dzieciach” Julii Fermentto.
Niemniej jednak, „Tel Awiw Noir” warto przeczytać, zwłaszcza
jeśli spełnia się co najmniej jedno kryterium: zamiłowanie do opowiadań noir,
zamiłowanie do Tel Awiwu, zamiłowanie do tej serii.
AW
Komentarze
Prześlij komentarz