Do „Kontynentów” miałam szczególny sentyment. Pierwszy numer
ukazał się dokładnie wtedy, kiedy wracałam po roku z Chin. Poszłam do saloniku
prasowego od razu na lotnisku, spragniona gazet w polskim języku (do 23
kilogramowego bagażu na cały rok zmieściły się chyba cztery książki). Nie dość,
że po polsku, to jeszcze magazyn o podróżach! Kupowałam je przez kilka lat, aż
w końcu przerwałam, raczej z braku czasu na czytanie, niż ze znudzenia. Teraz,
przy lekturze „Wyspy”, sprawdziłam, czy sentyment przetrwał próbę czasu.
„Wyspa. Opowieści podróżne” to zbiór tekstów, które ukazały
się w „Kontynentach” w latach 2012-2018 (ze szczególną dominacją przedziału
2013-2015). Wątkiem spinającym je wszystkie jest wyspa: wyspa na Pacyfiku, na
Morzu Śródziemnym, Bałtyku. Jest Galapagos, Nowa Zelandia, Madgaskar.
Najbardziej podobał mi się tekst Witolda Szabłowskiego
„Tęsknię za tobą, Greku” o podzielonym Cyprze. Zresztą nie jest to nic dziwnego
– miałam okazję czytać zbiór reportaży tego autora „Zabójca z miasta moreli”,
wiedziałam więc, że autor nie dość, że zna się na temacie, to jeszcze świetnie pisze.
Zaskoczeniem z kolei było z kolei „Mar Musa” Pawła Cywińskiego. Nie znałam
wcześniej tego autora, chociaż kojarzę jego projekt postturysta. „Mar Musa” to
tekst świetnie napisany, zaplanowany, poruszający nieznany (przynajmniej dla
mnie) wątek. „Do piekła, a potem dalej” Piotra Milewskiego porusza bardzo
ciekawy wątek, ale niestety pozostawia niedosyt. Największym rozczarowaniem
była dla mnie „Wyspa kiczu”, zapowiadana we wstępie. Tekst ten ma zaledwie trzy
strony, pozostawia ogromny niedosyt, ale niestety nie ten dobry – po prostu nie
do końca wiemy, co znajduje się na tej wyspie i jak to wygada. Bo obejrzałam
sobie Wyspy Boromejskie w Google i wszystkie wyglądają super (podobno w sezonie
faktycznie gromadzą się tam tłumy turystów, ale czy nie podobnie jest na
Islandii czy w Sopocie?). Robb Maciąg podejmuje bardzo ciekawy temat polskich
uchodźców w Iranie, ale temat zostaje zaledwie liźnięty. Przyznaję, że jestem trochę
uprzedzona do Aruna Milcarza i Grzegorza Kapli, ale ich teksty są w tym zbiorze
najbardziej „podróżnicze”: razem z autorami odczuwamy trudy podróży, zadziwiamy
się nowym miejscem, wchodzimy w interakcje z miejscowymi. Specjalne miejsce w
moim sercu ma Mauritius, który zdarzyło mi się odwiedzić parę lat temu. Co
prawda (mimo że poznałam sporo miejscowych, między innymi w Port Louis) nie spotkałam
się z zamiłowaniem do wyścigów konnych, ale mimo to „Puls Mauritiusa” Andrzeja
Mellera wydaje mi się ciekawie napisany i wart uwagi.
Na koniec jedna uwaga: czy możemy zdelegalizować komentarze
autorów książek podróżniczych a propos lokalnych młodych dziewczyn i na co nadzieję
wywołuje ich uśmiech? Tutaj podobne nawiązanie mamy dwa razy. Przy czym raz
jest jakoś uzasadnione komentarzem o lokalnych obyczajach (aczkolwiek podejście
autora do seksu już mniej mnie interesuje), z kolei w drugim przypadku nie ma
żadnego sensu.
Podsumowując, niestety wciąż czekamy na polskiego Roberta
Macfarlane’a. „Wyspa” jest lekturą ciekawą, choć nierówną, ale jeśli miałabym
do wyboru spędzić czas z tą książką lub „Szlakami”, to nie miałabym
wątpliwości.
AW
Komentarze
Prześlij komentarz