"Ucieczka z Chinatown" - Typowy Azjata w Stanach

 


Bardzo nie lubię sformułowania „mam problem z tą książką”, ale chyba nadeszła ta chwila, kiedy muszę go użyć. Mam problem z tą książką. Z jednej strony jest niesamowicie ciekawa w formie i porusza temat, który jest rzadko podejmowany. Z drugiej zaś ta forma bywa czasem męcząca (do tej pory nie jestem pewna, czy dobrze ją zrozumiałam), a przekaz jest trochę zbyt łopatologiczny.

Główny bohater, Willis Wu, mieszka w amerykańskim Chinatown. Jego rodzice są imigrantami z Tajwanu. Zarówno oni, jak i urodzony już na miejscu syn, codziennie mierzą się ze stereotypami na swój temat. Biali i czarni Amerykanie nie postrzegają ich jako oddzielnych jednostek, ale po prostu różne „podgatunki Azjatów”. Willis marzy o osiągnięciu najwyższego tytułu w azjatyckiej drabinie: Gościa od Kung Fu. Czy będzie to wyzwolenie od narzuconych ról, czy też po prostu kolejna rola?

Powieść napisana jest w formie scenariusza filmowego. Mamy tu więc zarówno narrację, jak i formę dramatu. Fragmenty dotyczące Willisa pisane są w drugiej osobie, co jest bardzo ciekawym zabiegiem, chociaż wymagającym dla czytelnika.

Jestem fanką wszelkiego rodzaju eksperymentów, dlatego forma powieści zrobiła na mnie duże wrażenie. Jednak piętrowość sensów i metafor sprawia, że nie jestem do końca pewna, o co chodzi. Czy bohaterowie naprawdę grają w filmach? Czy chodzi o role narzucone przez społeczeństwo? Czy upragniony przez wszystkich Gość od Kung Fu to gwiazda filmowa w rodzaju Bruce’a Lee, czy po prostu metafora jakiegokolwiek Azjaty, który jest dostrzegany i podziwiany przez białych? Scena procesu jest tak absurdalna i kafkowska, że chociaż czytałam ją z zainteresowaniem, nie jestem pewna, czy całkowicie zrozumiałam intencje autora.

Co do kwestii dyskryminacji – nie mam wątpliwości, że rasizm wobec Azjatów istnieje (sama zresztą napisałam o nim artykuł), jednak trudno to odczuć z samych opisów, że bohaterom jest trudno i spotykają się z dyskryminacją. Wolałabym więcej sytuacji, które pozwalałyby czytelnikom wyrobić sobie zdanie na ten temat.

„Ucieczka z Chinatown” z pewnością warto przeczytać. Dyskutowałabym z opisem na okładce, czy jest to faktycznie „najważniejsza współczesna książka”, ale zarówno eksperymentalna forma, jak i temat, zasługują na uwagę.    

AW

Komentarze