Ostatnia recenzja w roku - ale za to jaka.
Wydawnictwo UJ pod koniec tego roku zafundowało nam powrót
do dzieciństwa – w serii Bo.wiem pojawiła się książka o dinozaurach oraz o
Marsie. Dinozaury i astronomia były moją – i większości moich znajomych, więc
pokuszę się o uogólnienie, że jest większość z nas to przeżyła – dziecięcą pasją.
Pamiętam, jak z zapartym tchem śledziłam w telewizji lądowanie łazika
Pathfinder w 1996 roku. „Wielka księga Marsa” pozwala nie tylko na powrót do
tamtych zainteresowań, ale i funduje nam – na więcej niż jednej płaszczyźnie –
oderwanie się od przyziemnych spraw i tematów.
Autor, Marc Hartzman, przedstawia trwającą od starożytności
obsesję ludzkości na punkcie Marsa w sposób przystępny i ciekawy. Odwołuje się
do dawnych wierzeń na temat Czerwonej Planety, pierwszych wyobrażeń na jej
temat, analizuje pierwsze (nierzadko zabawne i absurdalne) pomysły na kontakt z
Marsjanami, plany opisuje początki NASA (wiedzieliście, że jeden z założycieli
był okultystą?) i eksploracji Marsa, pomysły na kolonizację i terraformację, a
także szuka jego obrazów w kulturze – książkach i filmach.
Książki z serii #nauka są bez wątpienia świetne, jednak mają
jedną zasadniczą „wadę”: wysoki próg wejścia. Lektura większości pozycji to
niemały wysiłek, chociaż i wielka przyjemność. „Wielka Księga Marsa” wyłamuje
się z tego schematu. Jest pełna zdjęć, starych rysunków wyobrażeń Marsjan,
faksymiliów ze starych gazet opisujących pierwsze okrycia, dokumentów. Dzięki temu
czyta się ją lekko i bez wysiłku, a ilustracje i faksymilia stanowią nie tylko
miły przerywnik w lekturze, ale i dodatkową wartość poznawczą. Hartzman pisze w
sposób lekki, żartobliwy, ale przy tym nie irytujący (co się zdarza, kiedy
autorzy próbują być zabawni…). Jego styl nie ujmuje nic merytorycznej wartości
książki.
Na koniec – czytając „Wielką Księgę Marsa” nie sposób nie myśleć
o wszechświecie, o eksploracji kosmosu, o wszystkim, co jest dalej, co jest
większe i potężniejsze, niż nasza mała codzienność. W nowym roku nadal będziemy
musieli wstawać do pracy i walczyć o nasz dobrostan w zmieniającym się świecie,
ale mimo to myśl o eksploracji kosmosu może być niesamowicie ożywcza,
inspirująca lub po prostu pomocna w oderwaniu się od codzienności.
AWM
Komentarze
Prześlij komentarz