Muszę przyznać, że ta książka mnie rozczarowała.
Pamiętam, gdy pewnego majowego dnia w 2014 roku w drodze do
pracy zaczęłam czytać poprzednią książkę Steinara Bragi wydaną na polskim rynku
– „Kobiety”. To był piątek, druga zmiana, więc niewiele do zrobienia. Do wyjścia
z pracy skończyłam całość. Nie wiedziałam, co właściwie o niej myśleć. Robiła
wrażenie, bez wątpienia. Czy znalazłam w niej, to co zapowiadano na okładce – „obnażenie,
na jakie niebezpieczeństwo narażone są kobiety w islandzkim społeczeństwie”?
Raczej nie, powieść odebrałam jako historię niepokojącego, okrutnego artystycznego
eksperymentu. Po „Katę” sięgnęłam więc z
wymaganiami może nie wyśrubowanymi, ale ugruntowanymi.
Córka Katy nie wraca ze szkolnej imprezy. Przez cały rok
rodzice odchodzą od zmysłów, jednak po Vali nie ma śladu. W końcu odnajduje się
jej ciało. Została zgwałcona, prawdopodobnie zmarła z wychłodzenia, a jej ciele
tkwi igła. Policja ma na oku podejrzanych, ale bez dowodów nie jest w stanie
postawić zarzutów. Do tego dochodzi kwestia listów, które Vala przez lata
wymieniała z podającą się za jej rówieśnicę osobą podpisującą się jako Elżbieta
Batory. Korespondencja pełna jest przemocy, namów do morderstwa, opisów
wyuzdanego seksu. Również w tej kwestii policja nie jest w stanie nic zrobić.
Kata postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.
Brzmi jak zarys obiecującej historii. I owszem, początek
powieści jest wciągający i klimatyczny. Problem w tym, że z czasem autor traci
rozpęd, nie wiadomo już, do czego dąży. Kata ma dziwne wizje związane z domkiem
dla lalek córki, rzeczywistość miesza się z urojeniami. Później jednak autor
ucina ten wątek – chyba nie tylko ze względu na pobyt bohaterki w szpitalu
psychiatrycznym. Kata zaczyna studiować statystyki przemocy wobec kobiet, zastanawia
się, jak trudno doprowadzić do ukarania sprawców gwałtu. Mam wrażenie, że w tym
momencie koncepcja autora się rozjeżdża. Z jednej strony sugeruje, że Kata
podejmuje się misji wymierzenia sprawiedliwości, z drugiej jednak – dotyczy to wciąż
tych, którzy skrzywdzili jej córkę. Z czasem Kata połączy siły z Soley, która
również doświadczyła od mężczyzn wielu krzywd. Co to wniesie do fabuły?
Niewiele, poza kwestią tak praktyczną, że Kacie po prostu byłoby trudno działać
samej. Co wyniknie z rozwiązania tajemnicy listów Batory? Nic. Narkotyczne
wizje Katy przywodzą na myśl sceny z „Kobiet”, jednak o ile w pierwszej
powieści autora były one uzasadnione i stanowiły istotną część fabuły, tutaj
pozostają zupełnie niezrozumiałe.
Powieść czyta się dobrze, ale trudno powiedzieć co autor
chciał osiągnąć: mroczną historię o zemście matki, opowieść o wendetcie kobiet,
rozważania o tym, do czego jest w stanie się posunąć kobieta, która traci
wszystko.
AW
Komentarze
Prześlij komentarz