"Poza słowami" - rozmowa ze słoniem

"Żadne inne zwierzę nie jest takie jak człowiek. Nie zapominajmy jednak, ze żadne inne zwierzę nie jest taki jak inne zwierzę."

Pokolenie dzisiejszych 30-latków zapewne z rozrzewnieniem wspomina swoje dzieciństwo, które wielu z nich upłynęło pod znakiem filmów przyrodniczych czytanych przez Krystynę Czubównę i gazetek o zwierzętach. Nawet żetony w chipsach przedstawiały zwierzęta. Z biegiem czasu coraz mniej się nimi interesujemy, zajęci tylko i wyłącznie swoimi problemami. Tzw. królestwo zwierząt nie jest już tak bardzo fascynujące. Może dlatego, że chcemy zapomnieć, że systematycznie je niszczymy? Tyle że określenie "świat zwierząt" dotyczy również nas. Wszyscy żyjemy w tym świecie, nawet jeśli innych zwierząt żyjących wokół nas na co dzień nie zauważamy (jeże, wrony, gołębie), traktujemy je jak zasób (świnie, krowy) albo szkodniki (dziki). Nieliczne gatunki przetrwały jako towarzysze człowieka, żyjący w jego środowisku i na jego zasadach: psy, koty, konie itd. Nawet jeśli skolonizowaliśmy całą planetę, nadal nie jesteśmy na niej sami.

"Poza słowami" Carla Safiny przypomina nam, że nie jesteśmy jedynymi myślącymi i czującymi stworzeniami na planecie Ziemia i podważa nasze poczucie wyjątkowości. Człowiek mierzy inne istoty swoją miarą: nie rozumiem ich języka, więc się nie porozumiewają. Nie słyszę, co mówią, więc nie mówią. Autor udowadnia, jak bardzo się mylimy. Wspomina o niesłyszalnych dla ludzkiego ucha dźwiękach, o echolokacji, o strukturach społecznych. Podaje konkretne przykłady zachowań, przytacza historie opowiedziane mu przez badaczy, ale i własne obserwacje - zarówno słoni, wilków i orek, jak i swoich psów. Książka podzielona jest na cztery części: pierwsza poświęcona jest słoniom z Parku Narodowego Amboseli w Kenii, druga - wilkom z Yellowstone, czwarta - orkom z wybrzeży Vancouver. Część trzecia to ogólna refleksja na temat komunikacji pomiędzy zwierzętami oraz zwierzętami a ludźmi.

Rozmówcy Safiny to osoby, które poświęciły zwierzętom całe życie. Obserwują je od lat, odróżniają, znają historię ich rodzin. Czytelnik/czka także stopniowo zaznajamia się z poszczególnymi bohaterami i bohaterkami, a wręcz śledzi ich losy z wypiekami na twarzy. Pełną zwrotów akcji część o wilkach z Yellowstone czyta się jak dobry kryminał. Pełno w niej konfliktów, pościgów, walki o władzę, walki o przeżycie. Pozostałe oczywiście jej nie ustępują. Słonie co prawda uchodzą za bardzo inteligentne, zapewne mało kto jednak słyszał o słoniach, które się wygłupiają, które ratują samotnego człowieka, które przeżywają żałobę. Albo o delfinie, który postanowił potraktować opiekunkę tak, jak ona traktowała jego, gdy zachowywał się niezgodnie z jej oczekiwaniami. Wreszcie o orkach, które uratowały dryfującego na morzu psa. To nie kino familijne, gdzie zwierzęta robią niesamowite rzeczy, to po prostu rzeczywistość. Safina wielokrotnie podkreśla, że każde zwierzę ma inny charakter, każde jest jedyne w swoim rodzaju. A pewne okoliczności tłumią ich talenty lub pozwalają im zaistnieć, jak w przypadku uległej i wycofanej wilczycy, która po śmierci swojej agresywnej, apodyktycznej siostry zastąpiła ją jako przywódczyni stada i okazała się stworzona do tej roli. To opowieści o istotach, które jednocześnie różnią się od nas i są takie same jak my.

To zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie pojawiły się na rynku wydawniczym w zeszłym roku. I jedna z lepszych w ogóle. Dobrze napisana, pełna faktów podanych w interesujący sposób, pozbawiona dłużyzn. Na 550 stronach trudno znaleźć chociażby jeden nudny, przegadany fragment. To manifest niezwykłości natury, ale i ostrzeżenie. Jeśli w podejściu człowieka do innych zwierząt niewiele się zmieni, już niedługo będzie można jedynie przeczytać o nich w tej książce. Dlatego dziękuje Carlowi Safinie, że powstała, Krytyce Politycznej, że została wydana, a wszystkim rozmówcom autora za ich wieloletnią pracę. I mam nadzieję, że mimo wszystko nie zostanie w przyszłości opowieścią o niesamowitych stworzeniach, które były tak podobne do ludzi, ale nie było dla nich miejsca na Ziemi.

AW

 

Komentarze