"Klara i Słońce": Prosta historia




„Klara i Słońce” to pierwsza od kilku lat i pierwsza po otrzymaniu Nagrody Nobla powieść Kazuo Ishiguro. Oraz moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem. Można by uznać, że niezbyt fortunne, często się mówi przecież, że wraz z osiągnięciem statusu noblisty pisarze przestają pisać dobrze lub przestają pisać w ogóle. Myślę, że nie dotyczy to jednak tego przypadku. 

Klara jest SP, Sztuczną Przyjaciółką, androidem, który został stworzony, by towarzyszyć dzieciom. Jej świat jest podobny do naszego, ale pewne zdobycze techniki sprawiły, że żyje się w nim inaczej. Dzieci – zwłaszcza te korygowane – uczą się tylko zdalnie, brak im kontaktów z innymi. Zadaniem SP jest uchronić je przed samotnością. Ale Josie, podopieczna Klary ma też inne, poważne problemy. Zaradzić może jedynie potężna siła, ta sama, która wprawia w ruch Klarę: Słońce.

Świat przedstawiony przez Ishiguro nie jest cyberpunkową dystopią, ale pod powierzchnią tej w większość pogodnej, prostej historii kryją się te same problemy. Ingerencja w ludzki organizm, nierówności, pytania o istotę człowieczeństwa. Widzimy rzeczywistość oczami głównej bohaterki, więc autor nic nam nie wyjaśnia – wszystko dookoła jest jednocześnie oczywiste, ale i obce, skomplikowane. Spojrzenie Klary nie jest bowiem takie samo jak spojrzenie człowieka – a może jednak jest? Widzimy jednak tylko tyle, ile ona – nie poznamy całej historii Paula ani Helen. Nie dowiemy się, jak funkcjonuje ten świat, bo nie to jest Klarze potrzebne. 

Ishiguro stosuje najsilniejszą literacką broń: prostotę. Jego opowieść jest nieskomplikowana, wręcz schematyczna. Słyszeliśmy coś podobnego już wiele razy, ale co z tego? Rozmowa dwojga nastolatków i dorysowana przez jednego z nich kwestia w dymku uderza dużo silniej niż długi i dramatyczny wywód bohatera brutalnej, pełne przemocy powieści o tym, jak niebezpieczne może być ingerowanie w ludzki genom. 

Klara jest dobra. Właściwie wszyscy bohaterowie tej powieści tacy są. Możemy im współczuć mniej lub bardziej, możemy się z nimi utożsamiać lub nie, ale wszyscy chcą dobrze. Tylko wychodzi im lepiej lub gorzej. Zupełnie jak w życiu, gdzie częściej niż z zepsutymi do szpiku kości złoczyńcami mamy do czynienia z przyjaciółmi i rodziną, którzy bardzo chcą pomóc, ale efekt jest różny. Tylko Klara nie traci nadziei. Nie traci cierpliwości, jest wytrwała, oddana i pełna wiary. W tych niestabilnych czasach bądźmy jak Klara.

AW

Recenzja ukazała się na stronie: https://www.bookhunter.pl/post/prosta-historia

Komentarze