"Dziewczynka z wycinanki": historia znana i nieznana



„Dziewczynka z wycinanki” Barta van Esa to kawałek historii znanej i nieznanej. Znanej, bo o ukrywaniu Żydów w czasie Holokaustu czytaliśmy i słyszeliśmy wielokrotnie, nowej – bo rzadko przy tym wychodzimy poza horyzont geograficzny i czasowy. Ten pierwszy to oczywiście granice Polski, drugi zaś to bardziej skomplikowana sprawa. Dryfuje, zbliża się i oddala. Słuchamy historii ocalonych z Holokaustu, ale to takich postaciach jak Lien pamięta się dużo rzadziej. Ich traumy są zbyt duże, by przejść obok nich obojętnie, ale i mniej drastyczne od innych, co spycha je na boczny tor.

Brytyjczyk holenderskiego pochodzenia, Bart van Es spostrzega na starym rodzinnym zdjęciu nieznaną mu osobę – dziewczynkę, dziewczynę, w końcu kobietę. To tytułowa „dziewczynka z wycinanki” - polski tytuł niestety nie oddaje oryginalnej gry słów: „wycięta dziewczynka”, Żydówka, która ukrywała się podczas wojny w jego rodzinie. Po wojnie van Esowie zaadoptowali ją, ale po latach zwykłe nieporozumienie sprawiło, że Lien straciła kontakt z przybraną rodziną. Autor odnajduje swoją przybraną ciotkę – dziś 86-letnią – i rusza jej śladami. Ogląda domy, w których mieszkała, szuka dokumentów, rozmawia z ludźmi, którzy pamiętają kolejne rodziny, u których mieszkała Lien. A przede wszystkim spędza czas z nią – słucha o jej kolejnych przeprowadzkach, panicznej ucieczce, o tym, jak się czuła u kolejnych obcych ludzi, o cieple i miłości, jakich doświadczyła od jednych oraz chłodzie i okrucieństwie, jakiego zaznała u innych. 

 Bardzo ważną kwestą opisaną przez van Esa jest życie „po”. Ukrywane żydowskie dzieci nie wyparowały magiczne z końcem wojny, ale żyły, lub wciąż żyją, dalej, próbując sobie poradzić w nowych realiach, często bez rodziny, która zginęła w obozie. Być może jest to drugie znaczenie tytułu – Lien nie tylko została wcyięta z rodziny van Esów w wyniku konfliktu, ale i ze swojego świata, który zniszczyła wojna. Wszyscy jej bliscy zginęli, przeżył tylko kuzyn, który też wkrótce zmarł. Wprowadzając do historii postać żywej, 86-letniej Lien van Es ożywia i unaocznia tę postać. Nie jest już tylko tajemniczą żydowską dziewczynką ze starych zdjęć, ale kobietą z krwi i kości, która przeżyła wojnę, utratę rodziców, kilka lat gwałtów, utratę kolejnej rodziny, a w międzyczasie zdołała założyć rodzinę, rozwieść się, przeżyć śmierć kolejnego partner i wreszcie związać się ze znajomym z dzieciństwa. 

 „Dziewczynka z wycinanki” nie jest lekturą łatwą. Być może ze względu na treść, być może na styl autora, a może po prostu szybkiemu czytaniu nie sprzyja „gęstość” treści. Z pewnością jest to książka warta uwagi. Pamiętajmy, że ocaleńcy żyją wśród nas – niektórzy wręcz w naszych rodzinach.

AW

Komentarze