"Noc na kolei galaktycznej" - oniryczna podróż


Nie ukrywam, że do sięgnięcia po ten niewielki zbiór opowiadań zachęcił mnie intrygujący tytuł. Opowiadania i powieści z koleją w tle zawsze mają w sobie coś mistycznego - z polskiej tradycji wystarczy wspomnieć Stefana Grabińskiego. Kolej Miyazawy nie jest jednak groźna. Wręcz przeciwnie, wyprawa na jej pokładzie pozwoli nam choć na chwilę oderwać się od beznadziei zwykłego życia.

„Noc na kolei galaktycznej” to zbiór trzech opowiadań – poza tytułowym mamy tu również „Gwiazdę lelka” oraz „Gauche’a wiolonczelistę”. Trudno nie odnieść wrażenia, że te oniryczne baśnie, które choć przepełnione są melancholią, lecz zawsze kończą się dla bohaterów odnalezieniem przynajmniej chwilowego ukojenia, były dla autora remedium na własne smutki. Jak czytamy we wstępie, w swoim krótkim życiu Keji Miyazawa zetknął się przede wszystkim z biedą i chorobą. „Gwiazda lelka” przypomina bardzo tradycyjne ludowe baśnie o niedostosowaniu i poszukiwaniu swojego miejsca na świecie. „Gauche” zaś łączy w sobie elementy współczesne (gra w orkiestrze) z ludowymi (nachodzące bohatera mówiące zwierzęta). Wreszcie tytułowe opowiadanie o kolei to oniryczna podróż dwóch chłopców po Drodze Mlecznej, która chociaż na moment pozwoli im doznać zwykłej, spontanicznej radości, zaciekawienia, fascynacji. Bohaterowie – poza bezimiennym lelkiem – mają europejskie imiona, dzięki czemu stają się jednocześnie dalecy (z perspektywy japońskiego czytelnika), jak i uniwersalni. Jednocześnie świat, który opisuje Miyazawa, nie jest bynajmniej światem Zachodu, bliżej mu raczej do japońskiej codzienności.

Dwaj chłopcy, bohaterowie tytułowego opowiadania, noszą imiona Giovanni i Campanella, biorąc więc pod uwagę, że kultura włoska nigdy nie miała na Japonię duzego wpływu, są po prostu chłopcami – nie do końca szczęsliwymi na co dzień dziećmi, które mogą choć na jedną noc zapomnieć o swoich codziennych troskach i odbyć oniryczną podróż po niebie.

Z opowiadań Miyazawy wydziera smutek. To jednak sprawia, że autor, podobnie jak Hans Christian Andersen, pomaga czytelnikowi zagłębić się w świat marzeń nie pozwalając mu jednak zapomnieć, że świat nie jest sprawiedliwy ani przyjazny. Nie jest, ale z pomocą wyobraźni i literatury da się w nim żyć.    

 AW

Komentarze