Zmierzch Samca Alfa

Uwaga! Mocna. Męska. Prawdziwa. Bezkompromisowa proza. Autor nie bierze jeńców. Autor się nie pierdoli. Jest szczerze, autentycznie i bez zbędnych pierdoletów.

Tak sobie wyobrażam przyszłe recenzje książki "Świeży" Nico Walkera. Nico Walker jest amerykańskim weteranem. Po powrocie z Iraku został skazany na 11 lat więzienia, kiedy zaczął napadać na banki, zarabiając w ten sposób na swój nałóg heroinowy. "Świeży", oznaczany jest jako fikcja z powodu amerykańskiego prawa, według którego nikt skazany przez wymiar sprawiedliwości nie może bogacić się na swoim występku - gdyby Walker napisał autobiografię, cały zysk zostałby przejęty przez państwo. Jak reklamują zachwycone media, Walker w książce ma zatem obnażyć przed nami własną duszę.

Trudno ocenić czyjąś duszę, więc ocenię książkę. "Świeżego" czyta się bardzo lekko. Tak lekko, że nie zauważamy, jak mija czas, mijają strony, a w życiu bohatera nie zmienia się nic poza scenografią i drugoplanowymi aktorami jego spektaklu. Bohater nie przechodzi przemiany, nie "walczy" o nic, nie stara się zmienić swojej sytuacji, a nawet wpłynąć na osoby ze swojego środowiska. Idzie przez życie zaliczając przypały, żyganie, herę, ruchańsko i taki, jaki był na początku, pozostaje do końca.

Żyganie i ruchańsko to zresztą jedne z najdelikatniejszych słów, jakie spotkamy w książce. Przekleństwa są bardzo ważne w literaturze i mogą pełnić wiele funkcji. Ale są o tyle mocniejsze, im lepiej (i często oszczędniej) zastosowane. Słowa, które w języku angielskim mogą być już całkiem neutralne, w języku polskim stają się wulgarne do tego stopnia, że czasami nie jesteśmy pewni czy czytamy "Świeżego", "Wojnę polsko-ruską" czy podsłuchujemy rozmowę dwóch dresów na dzielni. Angielskie cunt brzmi inaczej niż polskie pizda, dick inaczej niż kutas, a You are so fucking beautiful inaczej niż Jesteś piękna w chuj. Warto się nad tym "zadumać" tłumacząc angielskie książki i może czasami odpuścić sobie dosłowność na rzecz oddania brzmienia tekstu. Niech wyleci połowa przekleństw jeżeli sprawi to, że tekst polski będzie mieć taką samą "moc" jak angielski.

Główny bohater "Świeżego" opowiada krok po kroku historię paru lat swojego życia. Nic nie analizuje, nic nie dodaje od siebie, nie zastanawia się, skąd wzięły się w nim autodestrukcyjne tendencje. Żadko ma przemyślenia głębsze niż "coś się dzieje i jest się zjebanym". Opisuje kolejne narkotykowe przypały czy przerażającą przemoc w Iraku, która nie robi na nim wrażenia, z pozycji kogoś z boku, mądrego obserwatora, który może popatrzeć na innych oceniająco. Kobiet nie widzi jak równych sobie ludzi. Czasami jakąś wyrucha, czasami spuści się do ust, czasem splunie na plecy. Niby niektóre kocha, ale jego miłość nie wychodzi poza traktowanie ich jako obiektów seksualnych czy biernych przedmiotów tęsknoty.

I wszystko można by "Świeżemu" wybaczyć. To naturalistyczna proza, a bohater nie jest kimś, kogo łatwo polubić. I niech będzie. Ale to co razi najbardziej to to, że to romantyzowanie przemocy i upadku do niczego nie prowadzi. Z przedstawianych po kolei wydarzeń nic nie wynika. Bohater nie zmienia się, nie dochodzi do żadnych wniosków. I boli wrażenie, że Nico Walker na tę opowieść po prostu nie był gotowy. Że być może nadal żyje wyparciem, że w swoim dojrzewaniu zatrzymał się gdzieś na początku młodości i utknął. Używa wulgaryzmów żeby przełamać każdą chwilę słabości - każdą chwilę, kiedy pojawiają się w nim uczucia i emocje. Walker, który spędził ostatnie 11 lat w więzieniu, może nie być świadomy tego, że opresyjny system, w którym mężczyzna musi być chłodny i beznamiętny odchodzi. A i w jego wieku nikt nie obrazi się, jeżeli zdradzi, że ma głębię.

Lekturę "Świeżego" zakończyłam ze smutkiem. Nie z powodu jej bohatera, bo jego poczynania śledziłam bez większej namiętności, ale z powodu Walkera dzisiaj, który wydaje się samotny i zagubiony. Który potrzebuje pomocy, żeby wygrzebać się z psychicznego chaosu, który stworzył sobie w głowie.

Czekam na kolejną powieść Walkera. Kiedy już poukłada sobie kawałki, na które się rozpadł, kiedy pozwoli sobie na empatię, na emocje, na refleksję nad sobą (refleksję - nie użalanie się!). Kiedy w sposób mądry podejdzie do swojej drugiej szansy. "Świeżego" można czytać w ten sposób - jako smutne wejście w głowę kogoś, kto sam nie do końca siebie rozumie i sam siebie wrzuca w fatalne role. Alternatywą jest uznanie tej książki za "mocną", "męską", "kontrowersyjną" i czekanie z wypiekami na opis kolejnego ruchańska czy ćpania. Na pewno i to znajdzie swoich amatorów. Ale takich książek mamy już wiele.


MKS

Komentarze

Prześlij komentarz