Magiczna codzienność - "Yokai" Dylana Fostera


Kobiety zmieniające się w lisy, parasol z oczami, na pozór zwyczajne jenoty, grasująca w ciemnych uliczkach Tokio kobieta z rozciętymi ustami, a nawet Pokemony – co łączy te istoty? Wszystkie są yokai – nadnaturalnymi stworami, które nie mają rangi bóstwa, ale są wciąż żywe, zarówno w popkulturze, legendach miejskich, jak i w wyobraźni Japończyków.

Oto książka, której brakowało na polskim (i pewnie nie tylko) rynku: każdy/a pasjonat/ka kultury japońskiej słyszał/a o kami, czyli japońskich bóstwach, o bogini słońca Amaterasu czy pogromcy smoka, Susanoo, o festiwalach oddających cześć lokalnym bóstwom rzek, gór i strumieni. Poświęcono im wiele opracowań – natomiast lisy czy demony tengu (mimo iż należą do najpopularniejszych stworów i w książce Fostera wchodzą w poczet „Wielkiej Piątki Yokai”) wciąż owiane są tajemnicą. Yokai są bohaterami wielu legend, opowieści (chociażby przytoczona tu legenda o Minamoto no Yoshitsune), mają swoje miejsce w literaturze (słynne „Kappy” Akutagawy Ryunosuke), a mimo to do tej pory nie natrafiłam (nawet podczas studiów japonistycznych) na tak kompleksową publikację, która nie tylko zbiera, klasyfikuje i opisuje poszczególne stwory, ale i analizuje ich rolę w kulturze, zarówno tradycyjnej, jak i współczesnej.

Książka podzielona jest na dwie części: pierwsza zawiera teorię yokai, czyli próbę definicji samego zjawiska, historię badań, biogramy osób z nim związanych (zarówno naukowców badających yokai, jak i pisarzy inspirujących się nimi) oraz rozważania nad miejscem stworów w dzisiejszej kulturze. Druga natomiast stanowi spis yokai, pogrupowanych według miejsc występowania - nie jest to jednak kryterium geograficzne: Foster kieruje się raczej tym, jak blisko człowieka dany yokai przebywa – czy jest to personifikacja jakiegoś zjawiska (np. burzy), czy wytłumaczenie dziwnych plam na suficie. Opisy poszczególnych stworów ubarwione są zabawnymi ilustracjami Shinonome Kijina.

Niezaprzeczalną wartością tego opracowania jest kompleksowe podejście: Foster nie ogranicza się jedynie do wymienienia yokai występujących w tradycyjnych wierzeniach, ale podejmuje się próby wpisania ich w kulturę i społeczeństwo - tworzy Sieć Kulturową Yokai i opisuje poszczególne jej „węzły”, czyli konteksty, w jakich się pojawiają (legendy, lokalne wierzenia, manga i anime, subkultury fanowskie). Autor udowadnia, że w stworach odbijają się lęki i potrzeby całego społeczeństwa: tutaj warto przytoczyć przykłady kamikiri, ubume kuchisake onna, które odzwierciedlają odpowiednio lęk przed utrata pozycji społecznej, strach przed śmiercią przy porodzie i zmianę społecznej pozycji kobiet.

Bardzo podoba mi się postawa Fostera – nieczęsto spotykana (a przynajmniej rzadko wyrażana) wśród zachodnich badaczy kultur azjatyckich. Autor odżegnuje się od orientalistycznego spojrzenia, podkreślającego egzotykę i tajemniczość Japonii, wyjątkowość i niemożność jej zrozumienia przez zachodniego obserwatora. Brak spójności takiego podejścia jest wyraźny zwłaszcza w przypadku yokai – nadnaturalne stwory, ożywione sprzęty domowe i inne dziwne stworzenia występują przecież w prawie każdej mitologii. Kappa może i wygląda egzotycznie, ale czy nie ma wiele wspólnego z naszym rodzimym wodnikiem czy utopcem? Podobnie wszystkie pomniejsze demony zamieszkujące siedziby ludzkie (płukacz ryżu, lizacz sufitu) przywodzą na myśl chociażby słowiańskie skrzaty, wypijające mleko i zaplatające końskie grzywy w warkocze. Próba racjonalizacji niewyjaśnionych zjawisk, która łączy się z powołaniem do życia nadnaturalnych istot za nie odpowiedzialnych to domena wszystkich kultur, od Ameryk po Oceanię. Oczywiście , opowieści o yokai mają swój charakterystyczny klimat i koloryt, ale w gruncie rzeczy wywodzą się z tej samej ludzkiej potrzeby.

Jest to bardzo solidnie przygotowana publikacja - oprócz skompletowania obszernej bibliografii Foster sam prowadził badania w terenie, zbierając informacje o lokalnych yokai nawet w małych wioskach, z kolei lekki, dowcipny styl sprawia, że poza wartością edukacyjną czytelnik będzie miał też sporo przyjemności z lektury. Polecam fanom Japonii, lisów, Pokemonów, utopców, dziwożon – i wszystkim innym.

AW

Komentarze