Praca bez sensu



Kapitalizm jest podobno najdoskonalszym z systemów ekonomicznych. Nie ma w nim miejsca na to, co bezużyteczne, źle działające, czy po prostu nieatrakcyjne - rynek rozprawia się z niekompetencją bezlitośnie i natychmiastowo. Naturalna, ludzka chciwość napędzana przez rywalizację i wynalazczość kreuje najlepsze możliwe rozwiązania. My, konsumenci, chcemy nowszych, lepszych, modniejszych przedmiotów. Na bylejakość w kapitaliźmie po prostu nie ma miejsca.

Jak jest więc możliwe, że w tym doskonałym systemie, między trzydzieści a pięćdziesiąt procent wszystkich zatrudnionych osób przyznaje, że ich praca nie ma sensu? Nie tylko nie przynosi nic społeczeństwu, ale być może gdyby jej nie było, społeczeństwo miałoby się nieco lepiej?

David Graeber rozprawił się już z biurokracją, zadał pytanie o dług publiczny i o historyczne podwaliny systemu kapitalistycznego. Pora na rozprawienie się z największym mitem: że bez pracy nie ma kołaczy. Że praca nie hańbi. Że uszlachetnia.

A gówno prawda. Graeber pokazuje sekretne życie typowego bezsensownego pracownika, który udaje się codziennie do biura, aby przez osiem godzin udawać, że coś robi. Rozmawia z ochroniarzem zatrudnionym tylko by sprawiać pozory (jak ich wielu). Menadżera, który może znikać na długie godziny albo dni, a nikt nie zauważy jego nieobecności (jak ich wielu), a przy tym zarabia dużo więcej, niż większość pracowników firmy, którzy rzeczywiście coś wytwarzają. Brzmi całkiem kusząco? David Graeber ujawnia cały koszmar życia w poczuciu, że nie idziemy do przodu, a nasza egzystencja w najlepszym wypadku nie szkodzi społeczeństwu.

David Graeber opisał "prace bez sensu" w artykule dla małego magazynu Strike!. Jego artykuł okazał się międzynarodową sensacją, został przedrukowany na całym świecie, a sam autor otrzymał setki listów od ludzi, którzy identyfikują się opisywanymi przez niego pracownikami. Książka "Praca bez sensu" jest wynikiem jego dokładniejszych badań i wywiadów na temat pracy bez sensu. Graeber nie tylko kategoryzuje prace bez sensu i stara się wytłumaczyć, w jaki sposób zaistniały i jaką rolę pełnią w kapitalizmie, ale opisuje także konkretne historie ludzi, którzy czują, że ich wysiłek nie przynosi żadnej korzyści.

I niech wam się oko nie zeszkli na myśl o biednych, niepotrzebnych menadżerach. Obok bullshit jobs są też przecież shit jobs - prace gówniane, źle opłacane, nieszanowane, ale potrzebne. Ot, taki nauczyciel czy śmieciarz. Każdy menadżer może sprzedawać frytki w makdonaldzie. Nie dajcie się zwieźć krokodylim łzom, pozostańcie czujni.

Kapitalizm, jak tłumaczono nam w szkole, być może jest niesprawiedliwy, bezlitosny, nie chroni słabszych, nie przejmuje się mniejszościami, ale ma jedną, ogromną zaletę - działa. Jest skuteczny. Graeber pokazuje nam, że król jest nagi. Kapitalizm nie tylko nie działa, ale kreuje więcej niepotrzebnych stanowisk pracy, niż znienawidzony Związek Radziecki.

Graeber rozwiewa wszelki wątpliwości co do szlachetności i sensowności tego systemu. A po przeczytaniu trzech książek autora naprawdę nie pozostaje nam żadna wymówka - pora wyjść na ulice!


MKS

Komentarze