Niebo 1989 - czy Polacy marzą o elektrycznych pornolach?



Puk puk! Kto to? To puka kapitalizm. To polskich drzwi, do polskich domów, do polskich wsi.

Marcin Teodorczyk - polonista, redaktor, nagradzany twórca sztuk teatralnych, wreszcie pisarz. Swoje Niebo zostawił na zachodzie Polski, na początku lat dziewięćdziesiątych.

A tytułowe Niebo to wieś położona gdzieś na Ziemi Lubuskiej. Rok 1989. W Polsce okres przemian ustrojowych, ekonomicznych, społecznych. Na wieś dociera sen o Ameryce, który rodzi w bohaterach książki ASPIRACJE. Każdy odnajduje inny, prywatny cel w nowej rzeczywistości - dla kogoś jest to ucieczka z Nieba, dla kogoś innego pójście na studia, dla innej osoby uprawianie seksu z Murzynką. Tylko główny bohater, tatko, nie marzy o niczym. Tatko żyje wciąż w świecie strachu - przed wojną, przed obcym, przed Niemcem.

Marcin Teodorczyk w powieści garściami czerpie z własnego dzieciństwa i doświadczenia dorastania w Polsce u progu przemian. Pomiędzy wiersze wrzuca ogromną dawkę nostalgii. Są tu kasety wideo, wakacje w Jugosławii, Harrison Ford, bilard i dużo bimbru. A Jaruzelski i Wałęsa gdzieś w tle tej wiejskiej codzienności. W tekście widać też niezwykłą erudycję autora, pojawiają się nawiązania do największych dzieł literatury polskiej (niech was to nie przestraszy! Teodorczyk to równy gość, który słucha kpopu i ogląda youtuberki)

Książka ma doskonałe tempo. Dzięki temu, jak lekko jest napisana, jej głębokie przesłanie dociera do nas ukradkiem, a nie wtłaczane jest nam do głowy łopatą. Książka skonstruowana jest doskonale, oparta na dialogach i błyskotliwym, czasami nawet sarkastycznym, języku. Bohaterowie przedstawiani są nam z lekkim dystansem, ale jednocześnie ogromną empatią, która pozwala się z nimi identyfikować. Dzięki temu książka, która rozlicza pewien trudny okres w historii Polski, jest też doskonałą, mądrą rozrywką.

Język bohaterów książki pokazuje, że Marcin Teodorczyk ma literacki słuch absolutny. Doskonale kopiuje Polaków Rozmowy Przy Stole. Czytając "Niebo 1989" ma się wrażenie, że autor przynajmniej w jakimś stopniu miał okazję poznać naszą rodzinę.

Marcin Teodorczyk pokazał w "Niebie 1989", że ma potencjał stać się kolejnym z Wielkich współczesnej polskiej literatury artystycznej. Trudno nie pokusić się o porównania z Dorotą Masłowską czy Michałem Witkowskim. "Niebo 1989" to późny, mocny debiut, który ma szanse namieszać na polskiej scenie literackiej.


MKS

Komentarze